Jeśli ktoś czeka, to niestety muszę powiadomić, że nie przybyłam z nowym rozdziałem... Ale za to w końcu wzięłam się za zalegającą, wattpadową nominację do Libster Awards, za którą serdecznie dziękuję Arseji, a która postanowiłam dodać także tutaj.
Na dole pojawi się małe info o następnym rozdziale, więc jeśli ktoś nie ma ochoty odkrywać tajemnic mej duszy, niech sobie przewinie właśnie tam.
Więc zaczynajmy!
- Jak masz na imię?Dee.
- Co najczęściej jesz na śniadanie?Płatki czekoladowe kuleczki Nesquik z ciepłym mleczkiem :3 Zazwyczaj pięć razy w tygodniu, przez ostatnie 10 lat.Też nie wiem, czemu jeszcze nie wymiotuję na ich widok :')A tak naprawdę to próbowałam się przerzucić się na jakieś bardziej fit płatki, ale wprost nienawidzę ciapy, która się z nich szybko robi. Na przygotowywanie czegoś bardziej skomplikowanego jestem natomiast zbyt leniwa, więc jedynie raz na jakiś czas przyrządzę sobie jajecznicę, kanapkę czy... w sumie na tym kończą się moje pomysły.
- W co wierzysz?W Boga. W to, że wszystko kiedyś będzie dobrze. W siebie. W moje związki z wszystkimi ukochanymi mężami ♥♥♥
- Książka czy film? Dlaczego?Ogółem bardziej lubię książki, choć ostatnio zmieniłam się odrobinę z mola książkowego na serialowego maniaka. Mimo wszystko rzeczą dla mnie najoczywistszą jest to, że film nigdy nie oddaje spraw tak dokładnie jak książka.
- Bóg, honor, Ojczyzna, czy raczej nie? Dlaczego?Well... Trudne pytanie. Mogę je przeskoczyć?Dobra, coś z siebie wyprodukuję.Przedstawiony przez to hasło system wartości wydaje mi się całkiem słuszny. Nie mogę natomiast powiedzieć, że jakoś bardzo się z nim utożsamiam. Dla przykładu, nigdy nie byłam specjalną patriotką, ale też lubię swój kraj. Mamy w nim zapewne wiele nie-tak-fajnych polityczny bzdetów, które i tak ogarniam tylko powierzchownie (wos to zdecydowanie nie mój przedmiot), ale istnieją też powody do dumy, tak?
- Kto jest Twoim autorytetem?Raczej nie mam autorytetu... Istnieje jednak kilka osób, które podziwiam. <<kiedyś, gdy się za to zabierałam, miałam kilka odpowiedzi, a teraz w głowie tańczy mi tylko Eric Emmanuel Schmitt – niesamowity pisarz. Jego książki są jednocześnie przemądre, lekkie i takie... naturalne.>>
- Masz jakąś nieuleczalna chorobę?Nieuleczalny optymizm przy jednoczesnym ciągłym marudzeniu ^.^A tak poważnie to można by pod to podciągnąć skłonność do wpadania w anemię (mięsko ładnie jem, a to już nie moja wina, że warzywa są okropne!).
- Co Ci się w sobie nie podoba? Dlaczego?Nic. Jestem perfekt.Dobra... Jeśli już mam wymieniać, to:Nie, jednak nie, ograniczmy ten kącik zwierzeń. Mogę jedynie powiedzieć, że jestem bardzo niezdecydowana i to moje przekleństwo (wcale tego tu nie widać, co? XD)
- W jakich czasach oprócz dzisiejszych chciałbyś/chciałabyś żyć? Dlaczego?Sądzę, że mogłabym cofnąć się o jedno pokolenie – tak w czasy moich rodziców. 2 połowa XX wieku to okres, gdy technologię już mamy, ale nie pożera ona naszego wolnego czasu, i.. no, mogłoby być fajnie.Jeśli to jednakże mieści się w „dzisiejszych czasach”, to mogę wskazać jeszcze renesans.
- Jaka jest Twoja filozofia życia?Nigdy jakoś specjalnie się nad tym nie zastanawiam, bo ogółem mam skłonność do unikania trudnych i poważnych tematów (taka ze mnie ignorantka). Mogę jednak wskazać jakieś motta, którymi chciałabym się kierować, a jak to wychodzi... to już inna bajka.– „carpe diem” – stary Horacy zawsze dobry– „go big or go home”Wszystko chyba utrzymuje się w podobnym tonie, bo te głębsze cytaty jakoś wyciekły mi z głowy.
- Czy da się być szczęśliwym, kiedy teoretycznie wszystko się straci?Zacznijmy od tego, co tutaj znaczy teoretycznie... Chodzi o to, że nie można stracić wszystkiego, bo to wydaje się wprost niemożliwe czy może o to, że myślimy, iż straciliśmy wszystko, a coś jednak nam zostało? A może o to, że to tylko teoretyczne pytanie?Ehh, to pewnie nawet nie ma znaczenia, a ja po prostu mam dzień zawiłych myśli... Odpowiadając normalnie – sądzę, że po jakimś czasie owszem, można. Możemy w końcu odzyskać to, co straciliśmy, albo zyskać coś nowego. Jestem zdania, że po czasie wszystko się odbudowywuje – choć nie śmiem uwzględniać tu jakiś super krytycznych sytuacji, w których jeszcze się nie znalazłam.
Noo,
uporałam się z tym. Pierwsza nominacja w mym skromnym życiu za mną
i powiem Wam, że to była nawet dobra zabawa. Ostatnio nawet
cierpiałam na jakąś blokadę twórczą, a tu tak dobrze mi się
pisało, że może w końcu ruszę do przodu...
Nie
nominuję nikogo.
Z
ogłoszeń parafialnych.
Nowy
rozdział jest na dość zaawansowanym etapie tworzenia, ale chyba
nie dam rady dodać go w maju. Sama nie jestem z tego zadowolona, bo
chciałam jakoś podkręcić tempo. Na początku nawet mi to
wychodziło, a potem zalała mnie fala demotywacji związana z
brakiem praktycznie jakiekolwiek odzewu na poprzedni rozdział (głownie chodzi tu o wattpada, bo na bloggerze dostałam komentarze od Lilki i Lux Luxurious, za co serdecznie dziękuję, kocham i tulę do mojego pocieszonego serducha ♥)... Ale
tu nie truję dupy, jak coś to wezmę się za to już po dodaniu
nexta.
Mam
nadzieję, że wszystko u Was dobrze i czujecie już powiew
wakacyjnej atmosfery!
Buziaki
i uściski,
Dee
♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wyskrob te kilka słów, to dla mnie ogromna motywacja! ♥